Tekst piosenki. Dudek P56: Bóg jest tu ze mną. I wierze w to że dobrze będzie powiedz mi , że dobrze będzie. Chce to słyszeć, że tak będzie powiedz nie skruszę się jak lodowiec, I gdy zostaniesz sam jak palec się obudzisz, Powiesz, co się kurwa dzieje przecież było tylu ludzie,co. Gdzie są wszyscy którzy wypełniali chwile,
Tekst piosenki . Ref. Emmanuel, Bóg zawsze z nami. Emmanuel, On żyje w nas. Emmanuel, Bog zawsze z nami. Emmanuel, On Panem jest, On kocha nas. 1. Bóg narodził się.
Portal Wordwall umożliwia szybkie i łatwe tworzenie wspaniałych materiałów dydaktycznych. Wybierz szablon. Wprowadź elementy. Pobierz zestaw ćwiczeń interaktywnych i do wydruku. Dowiedz się więcej. Bóg jest Panem – tylko On jedynie (Eliasz) - Bóg Stwórca - Bóg Stwórca - Bóg mówi do Ciebie, czyli Walentynka prosto z Nieba
Nasza wiara nie jest wiarą-laboratorium, lecz wiarą-drogą i wiarą historyczną. Bóg objawił się jako dzieje, nie jako kompendium oderwanych prawd. Boję się laboratoriów, bowiem tam wyabstrahowuje się problemy i zabiera je do domu, żeby je udomowić, polakierować, poza ich kontekstem. Autor: Franciszek (papież) Źródło: rozmowa o.
Daleko tak daleko, daleko tak. Daleko tak daleko, daleko tak. Daleko tak daleko, daleko tak. Jesteś tak daleko ode mnie. Czasami jednak blisko tak. Mogę porozmawiać z Tobą czasem. Czasem znajdujesz dla mnie czas. Chciałbym coś powiedzieć o tobie. Tak często czuję twoją siłę.
Jest to pieśń pełna nadziei i pocieszenia, ukazująca Boga jako nieustające źródło światła, siły i przewodnictwa. Tekst Pieśni: Wielki Bóg. 1. Światłości wiecznej blask. Świtania dnia i brzask. Pogromca nocy grzesznych mar. Bóg święty wielki Pan. 2. Prawica mężnych sił.
fhrdg. Bóg jest tu ze mną Lyrics[Intro: Dudek P56]I będzie, i będzie zawsze, będzie zawszeBędzie, będzie, będzie zawszeOj będzie zawsze[Zwrotka 1]Bóg jest tu ze mną na ziemi niczyjejPomaga pod górę i lepiej się żyjePomaga, gdy na szyje skrada się mambaCzarna jak w spalonym domu weranda (skandal)To jest skandal czy żyje?W Versace potne te wersy i zszyjeNa miarę poszyje i wiem to na pewnoI wiedzą to mordki co od lat są ze mnąTempo, tempo, jazda, jazdaMożesz mówić, że to Bóg, możesz mówić, że to gwiazdaPlamka na niebie, co nieważne dla CiebieDla mnie będzie zawsze ważne, czemu tak się dzieje, nie wiemI akcja znowu ucieszka do końcaJak tylko ja-jak najdalej od słońcaWięc droga pachnąca czy twarde kamienieWziąć życie jak szmatę i rzucić o ziemiePytanie, zadałem pytanieKurwa czy ktoś mi odpowie dziś na nie?Czy tak już zostanie, że brak odpowiedziNa wszystko, co złe, co w Twojej głowie siedziNigdy powiem sobie niech tak będzieBóg jest z Tobą tu na ziemi, będzie wszędzieLudzkie życie nie łabędzie - niestetyNie wystarczy mokra bułka ziomek by dobić do mety[Hook] (x2)Wiem to już na pewno ziomekDzisiaj przekaże to TobieTętno zawarte w mym słowieMuzyka Ci to opowie[Refren]Bóg jest ze mną, bóg jest ze mnąBóg jest ze mną, bóg jest ze mnąBóg jest ze mną, bóg jest ze mnąBóg jest ze mną, bóg jest ze mnąI będzie, i będzie zawsze, będzie zawszeBędzie, będzie, będzie zawszeOj będzie zawsze[Zwrotka 2]Bóg jest tu ze mną, przez burze, udrękęJest, gdy za daleko chcesz wyciągnąć rękęPilnuje sarenkę, pilnuje człowiekaJest tu na pewno i na pewno czekaNa ludzi co rzeka porywa, wyrzucaNa ludzi co piętno im życie zakłócaPomaga, uwaga, lecz tym, co w to wierząP56 Label - Ci ludzie należąDo tego kolego, do dobra, nie złegoGdy wersy napisze to z serducha megoDlaczego nie pytam, wypełniam swą drogęWiem, że każdy krok ziomek postawie z BogiemI wierze w to, że dobrze będzie, powiedzPowiedz mi, że dobrze będzie, powiedzChce to słyszeć, że tak będzie, powiedzNie skruszę się tak, jak lodowiec (elo)I gdy zostaniesz sam jak palec się obudziszPowiesz, co się kurwa dzieje, przecież było tylu ludzi, coGdzie są wszyscy, którzy wypełniali chwileCi, co sami poszli wybrali swą drogę tyle, tyle (tyle)I gdy zostaniesz sam jak palec się obudziszPowiesz, co się kurwa dzieje, przecież było tylu ludzi, coGdzie są wszyscy, którzy wypełniali chwileCi, co sami poszli wybrali swą drogę tyle, tyle (tyle)[Zwrotka 3]Wydawało mi się, że widziałem więcej bykuI że serce nosi każdy z nas bez kituJuż od dziecka, coś we śnie przerywało wizjęMiejsce gdzie nigdy nie byłem często o tym myślęBóg dał filmy wszystkie i co idzie za tymDrugie życie, misje gdzie odczuwam stratyGdzie zatrzymam się na chwilę i przeżyję to wszystkoMałą sekundę by po sekundzie zgasło ogniskoMiską, miską zalej wodą, wodąI niech zgaśnie to wszystko, za co oddałem młodośćI niech pójdzie w pizdu każda chwila nie miłaBóg jest ze mną, pomoże by ta myśl się spełniłaChillout by się przydał na pewnoA więc, a więc trzeba podkręcić tempoKlimat, wiem to, Bóg jest ze mną terazSię spotkamy jeszcze nie raz (nie raz)[Hook]W mieście na ciele nie tylko w kościeleBóg jest ze mnąGdy nie potrzebuje od życia zbyt wieleBóg jest ze mnąW szczęściu czy smutku, w udręce, w piosenceBóg jest ze mnąGdy tu, aby przeżyć jak człowiek zakręcęBóg jest ze mnąGdy męcze się w życiu z całych sił próbujeBóg jest ze mnąGdy dreszcz na swym ciele tak nagle poczujeBóg jest ze mnąW zdrowiu, w chorobie nadrobie, się staramBóg jest ze mnąBóg z Tobą mordeczko, a wjedziesz, jak taran i musisz to wiedzieć na pewno[Refren]Bóg jest ze mną, bóg jest ze mnąBóg jest ze mną, bóg jest ze mnąBóg jest ze mną, bóg jest ze mnąBóg jest ze mną, bóg jest ze mnąI będzie, i będzie zawsze, będzie zawszeBędzie, będzie, będzie zawszeOj będzie zawsze[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Boże Narodzenie to czas, kiedy wszyscy stają się dla siebie bardziej życzliwi, milsi i zapominają o wszystkich sporach i waśniach. Aby podkreślić wyjątkowy charakter tych świąt, uczniowie naszej szkoły 20 grudnia 2020r. o tradycyjnie, jak co roku wystawili jasełka bożonarodzeniowe. Dzięki młodym aktorom ubranym w specjalnie przygotowane stroje oraz świątecznej scenografii, zgromadzona publiczność po raz kolejny mogła przeżyć historię Maryi i Józefa . Przedstawienie bożonarodzeniowe w wykonaniu uczniów klas( II-VI oraz VIII) wprowadziło wszystkich w świąteczny nastrój, a uczniowie swym zachwycającym występem podbili serca publiczności. Piękny śpiew kolęd uświadomił wszystkim i przypomniał o tym, że święta Bożego Narodzenia są już bardzo blisko. Kiedy część artystyczna dobiegła końca , występujący aktorzy otrzymali gromkie brawa. Występ był niezwykłym przeżyciem zarówno dla aktorów, nauczycieli i zaproszonych gości. Po zakończeniu spektaklu głos zabrała dyrektor szkoły, pani Agnieszka Szczypek, która podziękowała uczniom za występ oraz złożyła wszystkim życzenia świąteczne. Do życzeń dołączył się także nasz gość honorowy ks. Jerzy Janowski, Proboszcz Parafii w Miętnem, życząc, abyśmy żyli wiarą i innym dawali przykład chrześcijańskiej postawy. Wśród zaproszonych gości była również przewodnicząca Rady Rodziców, pani Magdalena Rękawek. Całość przedstawienia została przygotowana pod kierunkiem pani Agnieszki Zawadki nauczycielki religii. Wszystkim, którzy przeczytają sprawozdanie z jasełek, życzymy otwartości na innych, zwykłego uśmiechu i gestu podania ręki drugiemu człowiekowi, powodując jego przemianę w innych i w nas samych…,,bo zawsze wtedy jest Boże Narodzenie !”.
Totus Tuus Maria, DZIEŃ 22 „MARYJO, KTÓRA CAŁA JESTEŚ CZUŁOŚCIĄ BOGA DLA MNIE…” Bóg kocha przez Maryję. Przed rozpoczęciem rozważania: Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań. Modlitwa do Ducha Świętego Duchu Święty, przyjdź, oświeć mrok umysłu, porusz moje serce, pokaż drogę do Jezusa, pomóż pełnić wolę Ojca, Duchu Święty, przyjdź. Maryjo, któraś najpełniej przyjęła słowo Boże, prowadź mnie. Duchu Święty, przyjdź! Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją, zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi: opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają, strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi, wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi, abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen. ROZWAŻANIE DNIA: „MARYJO, KTÓRA CAŁA JESTEŚ CZUŁOŚCIĄ BOGA DLA MNIE…” Jest taka piękna modlitwa, w której znajdują się słowa: „Maryjo, która cała jesteś czułością Boga dla mnie…”. Każdy tytuł Matki Bożej to nowy sposób, w jaki Bóg kocha Maryję, i nowy sposób, w jaki Bóg chce nas kochać – PRZEZ MARYJĘ. Każdy tytuł Maryi głosi wielką Miłość Boga. Maryja jest Matką Miłosierdzia i Ucieczką grzeszników Czyż nie jest Nią dlatego, że Bóg pragnie przez Nią przytulić do swojego Serca każde swoje dziecko, każdego grzesznika? Czyż nie widzimy, że przez wszystkie objawienia Maryjne Bóg Ojciec wybiega na spotkanie swoim marnotrawnym synom i córkom? Czyż ramiona Matki nie są najkrótszą drogą powrotu do Ojca i Syna? Czyż tytuł „Ucieczki grzeszników” nie głosi nam tej prawdy, że Bóg przygotował nam w Maryi bezpieczne schronienie, w którym schronić może się każdy i każda z nas? Maryja jest Niepokalana. Czyż Niepokalane Poczęcie nie głosi nam prawdy, że WSZYSTKO JEST ŁASKĄ, że Bóg chce nas obdarować ponad wszelką miarę naszych najśmielszych oczekiwań? Czyż Niepokalane Poczęcie nie głosi nam prawdy, że Bóg kocha nas OD POCZĄTKU, totalnie i bezwarunkowo, że na Jego Miłość nie trzeba sobie zasłużyć? Bóg JEST Miłością. Czyż Niepokalane Poczęcie nie głosi nam prawdy o tym, jak potężne jest odkupienie, którego dokonał Jezus? Maryja jest jego pierwszym, najwspanialszym owocem. Maryja jest Matką Kościoła. Czyż ten tytuł nie głosi nam, że jako Kościół mamy przyjmować życie od tej, która jest naszą Matką, tak aby zajaśnieć tym samym światłem, jakim jaśnieje Niewiasta obleczona w słońce? Czyż ten tytuł nie głosi nam, że Kościół ma być niepokalany i cały piękny przez to, że będzie kochał swoje dzieci Miłością Matki? Kościół ma być naszym domem, a czyż sercem każdego domu nie jest miłość i czułość Matki? Maryja jest Matką Boską Zwycięską. Czyż to nie jest wielka łaska i kolejny dowód Miłości Boga, że zanim zostaniemy posłani do walki, otrzymujemy obietnicę pewnego i całkowitego zwycięstwa? Czyż nie ma w tym troski i czułości Boga, że pozwala nam walczyć u boku Maryi, która jest gwarancją naszego bezpieczeństwa i słodkim narzędziem Bożej Opatrzności? Czyż taka walka nie jest słodkim jarzmem i lekkim brzemieniem? Maryja jest Dziewicą i Matką. Czyż ten tytuł nie głosi nam prawdy o tym, że dla Boga „nie ma nic niemożliwego”? Czyż w Maryi, która jest Dziewicą i Matką zarazem, nie objawia nam się moc Miłości, zdolnej przekraczać wszelkie granice i wykraczać poza naturalny porządek rzeczy, aby dokonywać niemożliwego dla tych, których chce ocalić? Maryja jest naszą Niebieską Mamą. Czyż to nie mówi nam czegoś bardzo ważnego o Bogu, że stając się człowiekiem – chciał mieć Mamę, że chciał doświadczyć całkowitej bezbronności i zależności, przez którą zdał się całkowicie na Maryję? Czy nie przeczuwamy, jak wielka Miłość Boga kryje się w tym, aby dać nam Maryję za naszą Niebieską Mamę? Jak wielka miłość kryje się w tym, aby dzieci Boże mogły doświadczyć całej tej czułości, której doświadczył Jezus? Jak wielka miłość kryje się w tym, abyśmy wołali do Maryi tak, jak wołał do Niej Jezus: „Mamo!”? Maryja jest Królową nieba i ziemi. Czyż nie jest to aktem wielkiej miłości Boga, że chcąc nas poddać pod panowanie Królowej, uczynił Ją najpierw naszą Mamą? Czyż istnieje łatwiejsza i sprawiająca większą radość służba niż służyć swojej kochanej Mamie, Tej, która nas duchowo zrodziła i która nas kocha miłością nieskończoną? Maryja ma Niepokalane Serce. Czyż objawienie Niepokalanego Serca Maryi nie mówi nam o wielkim marzeniu Trójcy Świętej? Czyż nie mówi nam o marzeniu Boga, które spełniło się w Maryi i które może spełnić się w naszym życiu? Poświęcając się Niepokalanemu Sercu Maryi, zaczynamy spełniać marzenie Boga. LEKTURA DUCHOWA: 1. Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT: Oto uczynki miłosierdzia Najświętszej Dziewicy, najlepszej z matek, wobec tych swoich wiernych dzieci, które Jej się oddały tak, jak powiedziałem […]. 1. Miłuje ich. […] kocha ich czule i bardziej niż wszystkie matki razem. Spróbujcie sobie złożyć całą miłość naturalną, jaką matki całego świata miłują swe dzieci, w sercu jednej matki dla jednego dziecka. Jeśli prawdą jest, że matka ta kochałaby swoje dziecko niezrównanie, to niemniej jest prawdą, iż Maryja niewspółmiernie bardziej kocha swe dzieci, niż owa matka kochałaby swego jedynaka. Maryja kocha nie tylko serdecznie, ale i skutecznie. […] […] upatruje stosownej chwili, by im dobrze czynić, uczynić ich wielkimi i bogatymi. W Bogu widząc jasno wszystko dobro i zło, szczęście i nieszczęście, Boże błogosławieństwo i przekleństwo, układa przezornie wszystko tak, by swe wierne sługi chronić przed wszelkiego rodzaju złem, a obdarzać ich wszelkim dobrem. Jeśli więc u Boga można osiągnąć pomyślność przez wierne pełnienie jakiegoś urzędu, to Maryja z pewnością tę pomyślność zapewni nie jednemu ze swoich dobrych dzieci i sług i da im łaskę wierności do końca. […] Udziela im dobrych rad […]. Zachęca ich, by robili wszystko, czego Jezus, Syn Jej, słowem i przykładem nauczał. Jeśli sama nie udziela im tych rad, czyni to przez aniołów, którzy nie znają większego zaszczytu i szczęścia nad okazanie posłuszeństwa Jej nakazowi zstąpienia na ziemię i pomagania wiernym Jej sługom. […] Wreszcie Maryja sprawia, iż wierni Jej słudzy otrzymują błogosławieństwo Ojca Niebieskiego, choć – jako dzieci młodsze i przybrane – otrzymać go nie powinni. 2. Zaopatruje ich we wszystko […] Drugim czynem miłosierdzia Najświętszej Dziewicy wobec wiernych sług jest to, że zaopatruje ich we wszystko, co dotyczy ciała i duszy. […] Jako skarbniczka i szafarka łask Najwyższego, Maryja rozdziela znaczną a najlepszą ich część, by nią żywić i utrzymywać swoje dzieci i sługi. 3. Prowadzi ich i nimi kieruje. Trzecie dobrodziejstwo, jakie Dziewica Maryja wyświadcza swoim wiernym sługom, polega na tym, że prowadzi ich i kieruje nimi według woli swego Syna. […] Maryja, która jest Gwiazdą Przewodnią, prowadzi wszystkie swe wierne sługi do dobrego portu; wskazuje im drogę wiodącą do życia wiecznego, pozwala im unikać niebezpiecznych kroków; prowadzi ich za rękę ścieżkami sprawiedliwości; podtrzymuje ich, by nie upadli, a podnosi, kiedy upadli; jako Miłosierna Matka upomina ich, gdy w czymś uchybili, a nieraz nawet karci ich z miłością. […] Nie obawiajcie się, by prawdziwe dziecko Maryi mogło ulec diabelskim podszeptom i popaść w formalną herezję. Tam, gdzie Maryja wskazuje kierunek, tam ani duch ciemności ze swymi mamidłami, ani odszczepieńcy z całą swą przebiegłością dostępu nie mają. „Jeśli Maryja cię trzyma, nie upadniesz”. 4. Broni ich i strzeże. […] Czwartą przysługą, którą Maryja oddaje swym wiernym dzieciom i sługom, jest to, że ich broni i osłania przed nieprzyjaciółmi. […] Maryja, dobra Matka wybranych, ukrywa ich pod swymi opiekuńczymi skrzydłami niczym kokosz pisklęta. Rozmawia z nimi, zniża się do nich, współczuje ich słabościom. By ich uchronić przed jastrzębiem i sępem, okrąża ich i towarzyszy im groźna jak zbrojne zastępy. Czyż człowiek otoczony stutysięczną armią będzie się obawiał swych nieprzyjaciół? A wierny sługa Maryi, otoczony Jej opieką i potęgą królewską, jeszcze mniej ma podstaw do obawy. Ta dobra Matka i można Władczyni niebios szybciej wysłałaby milionowe hufce aniołów na pomoc słudze swemu, niżby ktokolwiek mógł rzec, że wierny sługa, który się Jej zawierzył, został pokonany przez złość, liczbę i siłę nieprzyjaciół. 5. Wstawia się za nimi. […] Piąte wreszcie i największe dobro, jakiego Maryja udziela swym wiernym czcicielom, polega na tym, że wstawia się za nimi u Syna i uśmierza Jego gniew swymi prośbami, jednoczy ich z Jezusem bardzo głęboką więzią i w niej zachowuje. […] Maryja zaś, napełniwszy swe dzieci i wierne sługi swymi względami i uzyskawszy dla nich błogosławieństwo Ojca Niebieskiego i zjednoczenie z Jezusem Chrystusem, zachowuje je w Jezusie Chrystusie i Jezusa Chrystusa w nich; chroni je i zawsze czuwa nad nimi, by nie utracili łaski Bożej i nie wpadli w sidła nieprzyjaciół: utrzymuje świętych w ich pełni i uzyskuje dla nich łaskę wytrwania aż do końca (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 201–212). 2. Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi: Czcij jak Ja Matkę moją! Jezus: 1. Bracie mój, Ja jestem Bogiem, przed którym aniołowie oblicze zasłaniają, uwielbiając Mnie ze drżeniem. A jednak pokornie czciłem Maryję, gdyż będąc Bogiem, byłem i jestem także Jej Synem. Ja dałem przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. Jakżebym go sam nie wypełniał w sposób doskonały? 2. Czciłem Maryję, bo jest moją Matką, Matką niezrównanie dostojną i świętą, przedstawicielką Ojca mego Niebieskiego. Staraj się pojąć uszanowanie zarówno głębokie, jak i czułe, z jakim, Dzieckiem będąc, potem, Młodzieńcem i Mężem, pozdrawiałem Ją, stałem przed Nią, słuchając i mówiąc do Niej, i wypełniałem wszystkie Jej życzenia. Widziałem, jaką radość sprawiała Jej moja uległość, przyjmowała ją z prostotą jako wolę Ojca, powtarzając w duchu: „Wejrzał na niskość służebnicy swojej – a podwyższył niskie”. 3. Nie ograniczałem się dla Jej uczczenia na tych oznakach uszanowania, lecz uczyniłem nieskończenie więcej. Czyż nie przez cześć dla Matki mojej uwolniłem Ją od prawa grzechu pierworodnego, ochroniłem Ją od pożądliwości, otoczyłem taką pomocą, że nigdy najlżejsze tchnienie nie przyćmiło czystości Jej duszy? Czyż nie przez uczucie nieskończonego uszanowania chciałem zachować nieskazitelność Jej ciała w moim poczęciu i urodzeniu i przenieść to ciało dziewicze do Nieba, zanim zgnilizna grobu zdołała go dotknąć? Czyż nie obsypałem Jej dla jeszcze większego wywyższenia mej Matki, od samego Jej Niepokalanego Poczęcia nadmiarem łask większych od tych, które wszystkie istoty stworzone razem wzięte kiedykolwiek otrzymały; czyż nie dałem Jej udziału w zbawczym mym posłannictwie i czyż nie koronowałem Ją jako Królową Nieba i ziemi? A czymże są oznaki czci, których Kościół nie przestawał mnożyć z każdym wiekiem i jeszcze więcej mnożyć będzie w przyszłych wiekach poważnymi głosami pasterzy swoich i pełnymi zapału głosami ludu, jeżeli nie częściowym urzeczywistnieniem – jak ci to już mówiłem – mojej chęci uwielbienia Maryi? 4. „Odtąd błogosławioną mnie zwać będą wszystkie narody” – zawołała pod natchnieniem Ducha mojego. Proroctwo Jej musi się wypełnić: oto cała ziemia święcić musi imię Ojca mojego i sławić imię Maryi. 5. Ażeby czcić Maryję tak jak Ja Ją czciłem i jak chcę, żeby była czczona, musisz wpierw lepiej Ją pojąć. Rozważaj więc bezustannie Jej godności, Jej przywileje, Jej doskonałość i posłannictwo. A potem się ukórz w nicości swojej i nędzy: im więcej się uniżysz, tym lepiej potrafisz pojąć wielkość Matki mojej. Przede wszystkim wlej w duszę swoją usposobienie mojej duszy: patrz na Maryję moimi oczami, podziwiaj Ją moim duchem, raduj się, patrząc na Jej piękność, moim sercem. 6. Oddawaj Jej cześć, biorąc gorliwy udział w modłach i świętach publicznych, odbywających się na Jej chwałę. Czcij Ją pobożnymi aktami, które będziesz Jej co dzień z wytrwałością ofiarowywał; czcij Ją umartwieniami, które będziesz sobie zadawał dla pomnożenia Jej chwały. Czcij Ją, szerząc wśród otoczenia poznanie Jej i miłość; czcij Ją, łącząc się z innymi uprzywilejowanymi Jej synami dla służenia Jej z nimi. Czcij Ją, oddając się Jej całkowicie, walcząc dla Niej i pod Jej wodzą. Jak? Ona ci to sama później objawi. Czcij Ją szczególnie przez swoje zachowanie. Zostań świętym, a uczynisz Więcej dla Jej chwały, niż gdybyś pozostając miernym chrześcijaninem, mądre pisał o Niej księgi. 7. Czcij Ją w swoim imieniu i moim. Czcij Ją za tych, którzy Jej nie czczą: za pogan, którzy Jej nie znają, za heretyków, którzy Jej bluźnią, za złych chrześcijan, którzy się do Niej nie modlą, za dusze Jej poświęcone, które się zaniedbują w Jej służbie. 8. Czcij Ją z całej swojej mocy, gdyż Ona jest ponad wszelkie pochwały i nigdy nie dość wysławiona. Nie bój się w czci przesadzić, albowiem nigdy nie uczcisz Jej tak jak Ja Ją czciłem i jak pragnę, żeby Ją czczono”. ŚWIATŁO: Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi[1] Elżbieta Szanta to węgierska mistyczka i matka sześciorga dzieci, w latach 1961–1981 otrzymała dar wewnętrznych rozmów, w których Pan Jezus oraz Matka Boża objawiali jej tajemnicę płomienia miłości Niepokalanego Serca Maryi. Niech te orędzia, których kilka fragmentów teraz przedstawimy – pomogą nam wniknąć jeszcze głębiej w tę miłość, którą Bóg umieścił dla nas – w Niepokalanym Sercu naszej Matki: JEZUS: Płomień Miłości Mojej Niepokalanej Matki jest dla was tym, czym była dla Noego Arka. MATKA BOŻA: Moje dzieci, waszym zaufaniem możecie brać ode mnie tyle – ile chcecie! – Ja nie zamykam się! Stoję przed wami z miłością Mojego Serca. Jestem oto, abym uczyniła was szczęśliwymi. Pragnę, aby Płomień Miłości Mego Niepokalanego Serca był wszędzie znany, jak znane jest Imię Moje wszędzie na całym świecie. Tak wiele grzechów jest na ziemi! Pomóżcie mi ratować dusze! Ja dam wam promień światła do ręki. Jest to Płomień Miłości mojego Serca. Ja jestem waszą dobrotliwą i kochającą Matką, zjednoczoną z wami – ręka w rękę – uratuję was…! Moja córko, tutaj przekazuję ci Płomień Miłości mojego Serca. Zapal nim swoje serce i podaj go dalej, przynajmniej jednej duszy!… Elżbieta: W tym momencie zaszlochała Matka Boża tak bardzo, że nie wiedziałam, co mam uczynić. W imieniu wszystkich przyrzekłam Jej wszystko, gdyż moje serce było bliskie pęknięcia. MATKA BOŻA: Ten pełen łaski Płomień, który Ja wam z mojego Niepokalanego Serca udzielę, ma być przekazywany z serca do serca. To będzie tym wielkim cudem, którego światło oślepi szatana. Ten Płomień jest ogniem miłości i zgody. Tak więc ogień będziemy gasić ogniem: ogień nienawiści ogniem miłości! – Tę łaskę uzyskałam poprzez pięć najświętszych ran mojego Boskiego Syna od Przedwiecznego Ojca Niebieskiego. Elżbieta: Maryja, przekazując każdemu Płomień Miłości Swojego Serca, mówi: MATKA BOŻA: Ten Płomień Miłości w połączeniu z wami unicestwi grzech. Szatan zostanie oślepiony w takim stopniu, w jakim się do tego przyczynicie swoją gorliwością. […] Pomóżcie Mi ratować dusze! Ja dam wam Płomień Miłości do ręki. Działanie łaski mojego Płomienia Miłości rozszerzę na wszystkie ludy i narody. Nie tylko na te, które już należą do Kościoła Katolickiego, lecz na wszystkie, które naznaczone są znakiem Krzyża mojego Boskiego Syna. – Dlatego chcę, aby Płomień Miłości mojego Niepokalanego Serca znany był wszędzie, jak wszędzie na całym świecie znane jest moje Imię. Elżbieta: Najświętsza Dziewica błagała mnie, abyśmy uczynili wszystko, aby Jej Płomień Miłości rozszerzany był na całym świecie! MATKA BOŻA: Mojego Płomienia Miłości nie mogę już w sobie dłużej powstrzymać. Pozwólcie, aby on zapłonął! Uczyńcie wreszcie pierwszy krok. Obym już wreszcie mogła zobaczyć początek waszej dobrej woli! – Tylko pierwszy krok jest trudny, uwierz mi! Jeżeli on uczyniony zostanie, z szumem przebije się mój Płomień Miłości poprzez nieufność waszych dusz, a wtedy jak łagodny blask oświecał ją będzie. Gdy już nie znajdzie żadnego oporu więcej, to wtedy ci, którzy go przyjmą, oszołomieni bogactwem łask, zwiastować będą całemu światu to, co już powiedziałam: Podobnej obfitości łask jeszcze nigdy nie było od chwili, kiedy Słowo stało się Ciałem… Moje Niepokalane Serce płonie miłością, którą żywię do was. Nie mogę tej miłości nadal dłużej w sobie ukrywać. Z dynamiczną siłą płynie ona do was. Ja jestem wasza Matka! Ja mogę i także chcę wam pomóc, ale do tego potrzebuję waszej pomocy! Poprzez nielicznych, poprzez maluczkich musi się rozpocząć ten wielki wylew łaski, który poruszy świat. Każdy, kto to posłannictwo do ręki otrzyma, powinien je przyjąć jako zaproszenie i nikt nie powinien się przed nim wzbraniać lub od niego wymawiać. Wy wszyscy jesteście moimi dziećmi, a ja Jestem Matką dla wszystkich! Proście Św. Józefa, Najczystszego Oblubieńca! On będzie szukał przytułku w sercach ludzkich dla mojego Płomienia Miłości! WEZWANIE DNIA: Bóg nadał Maryi wiele przywilejów oraz tytułów, ale kiedy stał się człowiekiem, to sam najczęściej mówił do Niej po prostu: „Mamo, mamusiu…”. Czy nie pragniesz uczynić tak, jak uczynił Bóg? Czy wyobrażasz sobie radość Maryi, do której powiesz wreszcie: „Mamo…”? Ojciec Dolindo modlił się często do Maryi: „Mamusiu, jestem osłem. Prowadź mnie!”. Ty też możesz mieć swój wyjątkowy i niepowtarzalny sposób zwracania się do Maryi. Moment, w którym przyjmiesz Maryję w głębi swego serca za swoją Mamę, będzie początkiem wielkiej przygody Miłości. Ona poprowadzi cię prosto do nieba. Przez Krzyż. Dzięki temu staniesz przed Bogiem z gronem braci i sióstr, których Ona uratuje. posługując się tobą. Napisz dziś na przygotowanej kartce słowa: „Maryjo, która cała jesteś czułością Boga dla mnie! Matko Jezusa, Matko Kościoła i moja Matko! Pośredniczko wszelkich łask, Królowo Polski i świata” ŚWIATŁO SŁOWA: „Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich. Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie! Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana; kto mnie nie znajdzie, duszę swą rani, śmierć kocha każdy, kto mnie się wyrzeka” (Prz 8,30-36) MAŁY WIECZERNIK MODLITWY: Modlitwa jest oddechem duszy. Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy. Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce. Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania. Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności. Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji. NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!” Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji. Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”. DZIĘKCZYNIENIE: Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę: CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN. [1] Na podstawie: Maria Vincit, Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi, wyd. II rozszerzone, Wrocław 2006; NIHIL OBSTAT – Kuria Biskupia Stuhlweissenburg – Węgry – Akta nr 1404/
Tekst piosenki: Bóg Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Daleko tak daleko, daleko tak Daleko tak daleko, daleko tak Daleko tak daleko, daleko tak Daleko tak daleko, daleko tak Jesteś tak daleko ode mnie Czasami jednak blisko tak Mogę porozmawiać z Tobą czasem Czasem znajdujesz dla mnie czas Chciałbym coś powiedzieć o tobie Tak często czuję twoją siłę Nic się nie dzieje przypadkowo Chociaż tak często w to wątpiłem Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Daleko tak daleko, daleko tak Daleko tak daleko, daleko tak Daleko tak daleko, daleko tak Daleko tak daleko, daleko tak Jesteś tak daleko ode mnie Czasami jednak blisko tak Wyszedłem z domu, nie było nikogo Zgubiłem sens, upadłem na twarz Nocą ulice są złe Samotność gnębi mocno tak Poczułem wtedy, wtedy że jesteś Czasem znajdujesz dla mnie czas Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Tak bardzo chciałbym Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym Far so far, far away Far so far, far away Far so far, far away Far so far, far away You are so far away from me Sometimes, however, close I can talk to you sometimes Sometimes you find time for me I would like to say something about you So often I feel your strength Nothing happens accidentally Although so often I doubted it I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy Far so far, far away Far so far, far away Far so far, far away Far so far, far away You are so far away from me Sometimes, however, close I left the house, there was no one I lost my sense, I fell on my face At night the streets are bad Loneliness is drowned out strongly I felt then that you are Sometimes you find time for me I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy I would love it so much I would very much like to be your buddy Pobierz PDF Kup podkład MP3 Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Jeden z największych przebojów T. Love. Piosenka została wydana na płycie zatytułowanej „Prymityw", która ukazała się w 1994 roku. Utwór opowiada o poszukiwaniu wiary i próbie pojednania się z Bogiem. Słowa: Zygmunt Staszczyk Muzyka: Paweł Nazimek Rok wydania: 1994 Płyta: Prymityw Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki T. Love (5) 1 2 3 4 5 0 komentarzy Brak komentarzy
Gdzie nic niema, tam jest Bóg. Małe szałasy wiklinowe w Tullagh, gdzie zakonnicy zazwyczaj modlili się lub ślęczeli nad wszelakiem rękodziełem, ilekroć zmierzch spędzał ich z pola, opustoszały, gdyż srogość zimy skupiła całe bractwo pospołu w drewnianym domku pod osłoną bierwiennej kaplicy; więc też opat Malathgeneus, brat Gołąbek, brat Łysy Lis, brat Piotr, brat Patryk, brat Derkacz i brat Jasnobrewy i wielu nazbyt jeszcze młodych, by mieli zdobyć sobie imię w wielkiej walce, siedzieli dokoła ogniska, oświecającego ich czerstwe oblicza. Jeden z nich łatał niewód, by go zapuścić w rzece na węgorze, drugi sporządzał sidła na ptaki, inny naprawiał złamane stylisko łopaty, jeszcze inny pisał coś w grubej księdze, a któryś tam wyrabiał sadzone drogiemi kamieniami puzderko na przechowywanie księgi, zasię u stóp ich na ściółce trzcinowej leżeli żacy, którzy kiedyś mieli wyjść na braci; była to ich uczelnia i jedynie przez wzgląd na ich słabowitą nieletniość rozniecono tak wielkie ognisko strzelające i huczące. Jeden z nich, pacholę ośmio- lub dziewięcioletnie, zwany Olioll, leżał nawznak, pozierając na otwór w dachu, przez który uchodził dym, i przyglądając się gwiazdom, co jawiły się w dymie z oczyma łagodnemi, podobnemi ślepiom zwierząt polnych. Naraz zwrócił się do braciszka, coś piszącego w grubej księdze, a mającego za powinność nauczanie dziatwy, i ozwał się: — Bracie Gołąbku, do czego przytwierdzone są gwiazdy? Braciszek, uradowany, że obaczył tyle ciekawości w najbardziej tępym ze swych uczniów, odłożył pióro i rzekł: — Jest dziewięć kręgów kryształowych: w pierwszym utwierdzony jest księżyc, w drugim planeta Merkury, w trzecim planeta Wenus, w czwartym słońce, w piątym planeta Mars, w szóstym planeta Jowisz, w siódmym planeta Saturn; wszystko to są gwiazdy błędne, a w ósmym kręgu utwierdzone są gwiazdy stałe, natomiast krąg dziewiąty składa się z substancji, w której poruszał się duch Boży na początku. — A za nim? — spytało pacholę. — Za nim już nic niema; tam jest Bóg. Następnie wzrok chłopięcia przeniósł się na puzderko, wysadzone drogiemi kamieniami, wśród których w świetle ogniska połyskiwał duży rubin; chłopiec zapytał znowu: — Czemu brat Piotr wprawił duży rubin w ściankę puzderka? — Rubin jest godłem miłości Bożej. — Czemu rubin jest godłem miłości Bożej? — Ponieważ jest czerwony, jak ogień, a ogień spala wszystko, a tam gdzie nic niema, tam jest Bóg. Dziecko umilkło i popadło w zadumę, lecz nagle powstało i rzekło: — Ktoś jest za drzwiami. — Nie, — odrzekł braciszek. — To jeno wilki; słyszałem, że od pewnego czasu już się włóczą wszędy wokoło i rozgrzebują śnieg. Stały się bardzo zajadłe, ponieważ zima wypędza je z gór. Zeszłej nocy wtargnęły do owczarni i uprowadziły wiele owiec; o ile nie będziemy się mieć na baczności, pożrą i nas wszystkich. — Nie, to kroki ludzkie, boć ciężko dudnią... ale słychać i stąpania wilków. Ledwo tych słów domówił, aż tu ktoś zakołatał potrzykroć, ale niezbyt głośno. — Pójdę odewrzeć, bo on tam pewnikiem bardzo uziąbł! — Nie otwieraj, może to wilkołak i pożre nas wszystkich! Lecz chłopak już odsunął ciężką drewnianą zasuwę, a wszystkie oblicza, przeważnie nieco pobladłe, obróciły się ku dźwierzom, otwierającym się zwolna. — On ma różaniec i krzyż, to nie może być wilkołakiem! — rzekł chłopiec, gdy do izby wkroczył mąż, ubielony śniegiem, przytłaczającym mu długą strzępiastą brodę oraz skołtunione włosy, które spadały mu na barki i sięgały niemal pasa, i osypującym się z podartego kubraka, który li w połowie okrywał ciało wywiędłe i sczerniałe. Oczyma łagodnemi, pełnemi zachwyceń nieziemskich, powiódł przybysz po twarzach obecnych. Stanąwszy w pewnem oddaleniu od ogniska i spocząwszy nakoniec wzrokiem na osobie opata Malathgeneusa, zawołał: — Przewielebny księże opacie, pozwól mi podejść do ogniska, ogrzać się i wysuszyć brodę, włosy i odzienie z osiędzielizny śniegowej, żebym nie zmarł z zimna wśród gór i nie rozgniewał Pana umyślnem męczeństwem. — Podejdź do ogniska, — rzecze opat, — ogrzej się i spożyj jadło, które ci przyniesie chłopczyna Olioll. Bardzo to, wierę, rzecz smutna, że ludzie, za których umarł Pan nasz Chrystus, mogą być tak biedni, jak ty. Przychodzień siadł wedle ogniska, zaś Olioll zdjął zeń kubrak, ociekający topniejącym śniegiem, i zastawił przed gościem mięsiwo, chleb i wino; atoli ów przegryzł jeno pajdę chleba, a wino odsunął, prosząc o wodę. Gdy jego broda i włosy nieco już przeschły, a członki przestały dygotać od zimna, przemówił zasię: — Przewielebny księże opacie, ulituj się nad nędzarzem, ulituj się nad żebrakiem, który od lat wielu tłucze się po szerokim świecie i daj mi pracę jakowąś, niech będzie conajcięższa, bom-ci jest najnędzniejszy z Boskich nędzarzy. Tedy bracia jęli się naradzać, jakąby mu poruczyć robotę i zrazu nie mogli dojść do niczego, gdyż nie było zajęcia, w któremby już nie był zatrudniony jeden z tego skrzętnego i pracowitego zgromadzenia. Wkońcu jednak ktoś wspomniał, że brat Łysy Lis, którego zajęciem było obracanie wielkich żaren w młynicy, gdyż był za głupi do czego innego, już się nazbyt postarzał, by wydołać tak ciężkiej pracy, tak więc od dnia następnego posyłano żebraka do żaren. Przeszły mrozy i wiosna przechodziła w lato, a żarna nigdy nie próżnowały ani też nie były obracane z niechęcią, bo każdy, kto mijał młynicę, słyszał dziada wtórującego pieśnią kręceniu się dzierżaka[1]. Ponadto jeszcze jedna zgryzota opuściła to szczęśliwe zgromadzenie: oto Olioll, który zawdy był tępakiem i nieukiem, nabrał rozumu, co było tem dziwniejsze, że stało się to zgoła niespodziewanie. Dnia jednego był on nawet mniej rozgarnięty, niż po inne czasy, to też dostał w skórę i zapowiedziano mu, że albo nazajutrz lepiej przygotuje lekcję, albo też będzie odesłany do niższej klasy pomiędzy malców, którzy będą kpić sobie z niego. Rozbeczał się na dobre, a kiedy przyszedł dnia następnego, to chociaż jego głupota, wrodzona umysłowi, który zasłuchiwał się w każdy zbłąkany dźwięk i zamyślał się nad każdem przybłąkanem światełkiem, weszła już w szkole oddawna w przysłowie, jednakże tym razem umiał lekcję tak wybornie, że odrazu wysunął się na czoło klasy i odtąd był najlepszym uczniem. Z początku brat Gołąbek przypuszczał, że jest to skutek jego własnych modłów, zanoszonych do Najświętszej Panienki, i uważał to za dowód miłości, jaką mu okazywała; lecz skoro mnóstwo o wiele żarliwszych modlitw nie przyczyniło mu ni jednego snopka do żniwa, zaczął posądzać chłopca o konszachty z gęślarzami, druidami lub jędzami i postanowił śledzić go i mieć na oku. Z tą myślą zwierzył się opatowi, który nakazał mu przyjść do siebie, skoro odkryje prawdę. Nazajutrz, a była to niedziela, gdy opat i bracia, w białe przyodziani kapice, wracali z nieszporów, on stał już na drodze i pociągnąwszy opata za habit, rzekł: — Żebrak jest jednym z największych świętych i cudotwórców. Właśnie przed chwilą udałem się wślad za Oliollem, a po wlokącym się kroku i opuszczonej głowie poznałem, że przytłaczało go brzemię głupoty; kiedy zaś doszedł do lasku koło młynicy, ze ścieżki wyłamanej w krzewinie i z odcisków stóp w grząskiej ziemi wymiarkowałem, że chadzał niejednokrotnie tą drogą. Ukryłem się za krzakiem, gdzie ścieżka skręcała na spadziznę, i z łez w oczach chłopca wywnioskowałem, że jego głupota była zbyt zastarzała, a mądrość jego nazbyt świeża, by miała go uchronić od obawy rózgi. Gdy wszedł do młynicy, zakradłem się pod okno i zajrzałem do wnętrza; zleciały się ptaszęta i posiadały mi na głowie i barkach, gdyż w tem świętem miejscu nieznana im jest trwoga, a przeszło też i wilczysko, ocierając się prawym bokiem o mój habit, a lewym o prątki zarośli. Olioll otworzył książkę, przewracając na tę stronicę, gdzie zadałem mu lekcję, i zaniósł się płaczem; żebrak usiadł koło niego i jął go pocieszać, póki ów nie usnął. Gdy spał już na dobre, żebrak ukląkł i zaczął się modlić, mówiąc: „O Ty, który przebywasz nad gwiazdami, okaż i nadal Swą wszechmoc odwieczną i spraw, niech mądrość przez Ciebie zesłana ocknie się w jego duszy, w której niemasz nic ze świata, ażeby dziewięć chórów anielskich sławiło Twe Imię!“... I naraz z przestworzy wytrysnęła światłość i oblała Aodha, a ja poczułem zapach róż. Poruszyłem się nieco w zdumieniu, a żebrak obróciwszy się, ujrzał mnie i nachylając się nisko, rzekł: „Bracie Gołąbku, jeżelim źle postąpił, przebacz mi i naznacz mi pokutę; dyć litość k’temu mnie nakłoniła“... Ale ja zląkłem się i uciekłem i nie zatrzymałem się w biegu, pókim tu nie przybył. Wtedy wszyscy bracia jęli pogwarzać ze sobą, bo jeden mówił, że jest to taki a taki święty, drugi zasię utrzymywał, że nie ten, ale inny, a jeszcze trzeci twierdził, że żaden z owych — boć tamci jeszcze przebywali w swoich zakonach — lecz jeszcze jakiś inny; ta rozmowa omal nie doprowadziła do sporu, o ile był on możliwy w tem potulnem gronie, gdyż każdy radby pozyskać tak wielkiego świętego na rzecz swych stron rodzinnych. Wkońcu zabrał głos opat: — Nie jest ci on żadnym z tych, którycheście wymienili, gdyż na Wielkanoc otrzymałem życzenia od wszystkich i każdy z nich był w swym zakonie, lecz jest to Aengus Miłośnik Boży i najprzedniejszy z tych, którzy odeszli, by zamieszkać w pustkowiu pomiędzy dzikiemi zwierzętami. Przed dziesięciu laty odczuł brzemię wielu trudów w klasztorze pod Wzgórzem Patryka i udał się w las, by mógł się zatrudniać jeno śpiewaniem ku czci Pana; lecz sława jego świętobliwości sprowadzała wielotysięczne rzesze do jego pustelni, tak iż odrobina próżności zakradła się do duszy, z której wygnane zostały wszelkie inne przywary. Przed dziewięciu laty ubrał się w łachmany i od tego dnia nikt go nie widział na oczy, chyba że zaiste było to prawdą, iż mieszkał śród wilków i żywił się ziołami polnemi. Chodźmyż doń, pokłońmy się jemu, gdyż nareszcie po długich szukaniach odnalazł tę nicość, w której jest Bóg, i prośmy go, by nas wprowadził na wydeptaną przez siebie ścieżkę. Ruszyli w białych habitach drogą, wytartą w lesie; klerycy, idąc przodem, wymachiwali kadzielnicami, a opat, dzierżąc pastorał wykładany drogiemi kamieniami, stąpał pośrodku wonnego dymu. Przybywszy do młynicy, poklękali i zaczęli się modlić, oczekując chwili, gdy chłopię się obudzi, a święty zejdzie ze swego stanowiska i według swego zwyczaju wyjdzie poglądnąć na słońce zachodzące w nieodgadnionej pomroczy.
bóg jest tu bóg jest tam tekst