Inspirujący ludzie #2: Aleksander, Olo i ocean. Samotnie kajakiem przez Atlantyk. Pływaliście kiedyś na kajaku? Ja parę razy byłam na spływach. W większości pływałam po rzekach, pomagał mi prąd, a w kajaku zawsze były dwie osoby. Jak wypływałam na jeziora, gdzie kajak napędzać trzeba było wyłącznie siłą mięśni, już W Iławie nie zabrakło atrakcji na wodzie, jak i na brzegu, gdzie stanęło żeglarskie miasteczko. Do Iławy przyjechało ponad 100 młodych żeglarzy z 27 ośrodków szkoleniowych z całej Polski. Towarzyszyli im koordynatorzy regionalni programu PGE PolSailing, instruktorzy oraz rodzice, którzy żywiołowo kibicowali swoi dzieciom, dla Wyprawa Jerzego Tarasiewicza i Janusza Misiewicza na łodzi ratunkowej przez Atlantyk narobiła dość dużej wrzawy tak w naszym kraju jak i za granicą. Była to wprawdzie jedna z wielu wypraw przez oceany organizowanych w ciągu ostatniego trzydziestolecia na małych jednostkach (przeważnie jachtach), ale pierwsza tego rodzaju polska wyprawa na łodzi ratunkowej. (Wersja dla Kindle na Chomiku) W 80 dni przez Atlantyk. Kajakarze chcieli w ciągu 80 dni przepłynąć dystans 6,5 tys. km z Dakaru w Senegalu do Miami na Florydzie. Na pokładzie kajaku mieli sprzęt przeznaczony do WPHUB. polska. + 5. Anna Jastrzębska. 01-09-2017 14:52. Jako pierwszy w historii przepłynął wpław Bałtyk. Sebastian Karaś – Polak, który na co dzień więcej pływa niż chodzi. Spędził 28 godz. i 30 min w wodzie. Żywił się wołowiną podawaną na specjalnym kiju. Oto lista 10 największych odkrywców jakich znała ziemia. 1. Krzysztof Kolumb (1451-1506) Włoski odkrywca. Kolumb odbył cztery przełomowe podróże do Ameryki. Kolumb chciał zrobić to, co zrobił Vasco Da Gama – odkryć Indie. Ale zamiast tego wylądował na Bahamach. Od tego czasu Kolumb wielokrotnie odwiedzał zachodnią krainę i 6v1It. Agata Loth-Ignaciuk i Bartłomiej Ignaciuk po raz kolejny sięgnęli do życiorysu niezwykłego Polaka, by stworzyć książkę, pokazującą najmłodszym czytelnikom, że nie ma rzeczy niemożliwych. Poprzednio pokazywaliśmy Wam biografię Marka Kamińskiego ich autorstwa, która zrobiła na nas naprawdę piorunujące wrażenie. Dziś sięgnęliśmy po drugi tytuł z serii „Niezwykłe wyprawy i wyczyny”. Tym razem wraz z Aleksandrem Dobą przepłyniemy Atlantyk. Kajakiem! I to… trzykrotnie! . Zajrzyjcie razem z nami do książki „Doba na Oceanie”. Zapraszamy do recenzji Czytelniczego Podwórka! O ile książka, poświęcona wyprawom Marka Kamińskiego, opowiadała o jego podróży w porządku chronologicznym, o tyle opowieść o Aleksandrze Dobie jest uporządkowana zupełnie inaczej. Owszem, znajdziecie tu rozdziały, będące poniekąd wstępem do dalszej historii. Dzieci przeczytają tam jak wyglądały przygotowaniach do wyprawy przez Atlantyk od pomysłu po wodowanie kajaku. Zobaczą jak niezwykle trudne jest kompletowanie ekwipunku, który z jednej strony musi zmieścić się do niewielkiego kajaku, z drugiej zaś musi zawierać wszystkie niezbędne sprzęty, pozwalające przetrwać w dość specyficznych warunkach. Jakie pożywienie zabrał ze sobą Olek? Po co były mu ręczne odsalarki, skoro zabrał elektryczną? I dlaczego po drodze okazało się, że wziął za mało baterii AA? Jeśli przed urlopem wydaje się Wam, że pakowanie bagażu przypomina misję specjalną, to ta książka wyprowadzi Was z błędu 😉! Gdy Aleksander Doba w Olo, swoim kajaku, zaczął samotnie przemierzać Atlantyk, rozpoczynając I Transantlantycką Wyprawę Kajakową, książka zmienia sposób prezentacji treści. Od teraz poszczególne wyprawy będą się przenikać, by pokazać dzieciom w sposób najbardziej ciekawy i atrakcyjny trudy, uroki i fenomen przygód Olka. Najpierw przeczytacie o niezwykłych spotkaniach, które sprawiały, że odważny Polak zawsze mógł liczyć na towarzystwo. Przyjrzycie się chwilom grozy, gdy ogromny kontenerowiec niemal stratował polskiego podróżnika. Poznacie delfiny-łobuzy, które narobiły hałasu w środku nocy oraz rekina, od którego Aleksander Doba odganiał się…wiosłem! W dalszej części zobaczycie, jak wyglądała codzienność podczas każdej w transatlantyckich podróży. Jak parzy się kawę środkowoatlantycką? Czym jest latające sushi? I dlaczego fale wcale nie kołysały Olka do snu? O tym przeczytacie właśnie w książce „Doba na Oceanie”! Przyznam, że do gustu najbardziej przypadły mi końcowe rozdziały. Dlaczego? Trzymają one czytelnika w napięciu, które roście z każdą kolejną stroną! To właśnie tu przeczytacie o tym, jak wielkim żywiołem jest woda. Dlaczego w czasie burzy Aleksander Doba mógł walczyć z falami, a podczas sztormu zmuszony był poddać się i schować w kokpicie? I jakie ulepszenie wprowadził, by w dalszej wyprawie móc kontrolować kurs nawet w czasie ogromnej wichury? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie właśnie w tej części tekstu. Jeśli jednak myślicie, że wiatry, sztormy i nieprzyjazne prądy były jedynymi przeciwnikami podróżnika, to jesteście w błędzie! Przyznam, że do tej pory myślałam, że tylko mi zdarzają się dziwne wypadki i awarie, które są wręcz niemożliwe z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa. Jednak historia Olka i pewnej odsalarki pokazała mi, że powinnam uważać się za szczęściarę! „Doba na Oceanie. Jak przepłynąć Atlantyk kajakiem” to fenomenalna książka, która nie tylko pokazuje niezwykłe losy niezwykłego człowieka, ale także jest świetnym przykładem tego, że każdy z nas może spełniać swoje marzenia! W tej biograficznej opowieści znajdziecie wiele najciekawszych faktów z wszystkich wypraw transatlantyckich Aleksandra Doby. Dowiecie się jak działają różne sprzęty, które podróżnik musiał ze sobą zabrać. Poznacie nawet technologiczne szczegóły, które uczyniły jego kajak niezatapialnym. Przeczytacie o najbardziej zabawnych oraz tych najtrudniejszych momentach podróży przez Atlantyk. A wszystko to zostanie przedstawiony w niezwykle interesujący, lekki i jakże wciągający sposób. Całości zaś będą towarzyszyć proste, a jednocześnie jakże wymowne ilustracje. Muszę przyznać, że o przygodach Olka czytałam z ogromną przyjemnością i dużym zainteresowaniem. Jest to cudowna opowieść o sile spokoju i wytrwałości, pokazująca, że zawsze jest jakieś wyjście z opresji, nawet gdy jest się maleńkim człowiekiem na środku wielkiego Oceanu! Polecam książkę „Doba na Ocenie. Jak przepłynąć Atlantyk kajakiem” małym i dużym. Po tę opowieść możecie sięgać już z 6. latkami, ale gwarantuję, że będzie ona świetną rozrywką nawet dla dorosłych czytelników. Metryczka: autor – Agata Loth-Ignaciukilustrator – Bartłomiej IgnaciukWydawnictwo Druganoga Link do strony wydawnictwa: Zerknijcie także tu: Marek Kamiński. Jak zdobyć bieguny Ziemi… w rok – recenzja Zapraszamy na Czytelnicze Podwórko! Znajdziesz nas również na Facebooku! Udało się! Aleksander Doba z Polic, który z kajakiem porwał się na Atlantyk, został wybrany przez czytelników amerykańskiej edycji "National Geographic" Podróżnikiem Roku! – Macie jakieś przecieki? – pytał Doba, gdy w ubiegłym tygodniu razem z żoną odwiedził naszą redakcję. Nie mieliśmy. Sami zastanawialiśmy się, czy wsparcie polskich i zagranicznych internautów, na których wyczyn dziarskiego 67-latka zrobił ogromne wrażenie, wystarczy, by zgarnąć prestiżowy tytuł. Z ogromną radością przyjęliśmy więc komunikat z centrali Towarzystwa National Geographic w Waszyngtonie: "Autor najdłuższej przeprawy kajakowej przez Atlantyk Aleksander Doba został zwycięzcą plebiscytu publiczności na podróżnika roku 2015 National Geographic People’s Choice Adventurer of the Year!". Jego triumfowi towarzyszyła rekordowa liczba ponad pół miliona głosów oddanych przez niemal trzy miesiące (od 6 listopada do 31 stycznia) na wszystkich kandydatów. A konkurencja była duża. Doba został wybrany spośród dziesięciu podróżników i badaczy, których wyprawy i przedsięwzięcia w dziedzinie ochrony przyrody, pomocy humanitarnej i sportu zyskały w ubiegłym roku największe uznanie. Wśród nich wiele było sław światowej eksploracji, jak wspinacz Tommy Caldwell, himalalista Ueli Steck czy pływak długodystansowy Lewis Pugh. – Dzięki plebiscytowi "National Geographic" dowiedziałem się, jak wielu mam znajomych i nieznajomych przyjaciół na całym świecie, których zafascynował samotny 67-latek w kajaku na wielkim oceanie. Jestem tym wyróżnieniem wzruszony i jest to dla mnie ogromny zaszczyt – powiedział Doba. Z kontynentu na kontynent Polak spędził ponad sześć miesięcy w kajaku "Olo", wiosłując przez Atlantyk. Pokonał trasę około 12,4 tys. kilometrów. Wyruszył w drogę na początku października 2013 roku z Lizbony w Portugalii, a zakończył ją w New Smyrna Beach na Florydzie w kwietniu 2014 roku. Jego pierwotny plan zakładał przepłynięcie trasy o długości 8690 km, ale burze i awarie sprzętu zmusiły go do zmiany planów. Doba pokonywał średnio ok. 48 km dziennie. Jak sam zauważył, jest jedynym człowiekiem, któremu udało się samotnie, bez żadnego wsparcia, dzięki sile własnych rąk przepłynąć kajakiem przez Atlantyk, od jednego kontynentu do drugiego. Inni podróżnicy wiosłujący przez ten akwen startowali z Kanarów lub Karaibów, omijając tym samym część oceanu. (Aleksander Doba w Nowym Jorku – zobacz galerię zdjęć!) Doba to dziś wyjątkowo energiczny 68-latek. Kajakiem pływa od lat 34, a więc połowę swojego życia. Z uśmiechem wspomina, jak w 2009 roku zmuszony był narzucić sobie wysokie tempo przeprawy dookoła Bajkału tylko po to, by zdążyć na ślub syna. Nie trzeba dodawać, że mu się to udało – opłynął akwen w 41 dni. Z kolei w latach 2010-2011 odbył inną kajakową podróż przez Atlantyk, z Afryki do Ameryki Południowej. Lista jego wcześniejszych dokonań jest długa: jako pierwszy Polak przepłynął całą Wisłę, w 13 dni przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia, samotnie opłynął Bałtyk, wpłynął też za koło podbiegunowe do Narwiku. Mieć gen przygody i marzenia, niezależnie od wieku - Każda z nominowanych osób ma w sobie gen przygody i z pasją spełnia swoje marzenia, na nowo definiując możliwości ludzkiego ciała i ducha – powiedziała Mary Anne Potts, Dyrektor Wydawnicza National Geographic Adventure. – To, że wyprawa Aleksandra Doby poruszyła tak wiele osób świadczy o tym, że w plebiscycie zwyciężyły doświadczenie i mądrość życiowa. Doba przypomniał nam wszystkim, że niezależnie od wieku, życie powinno być dla nas wielką przygodą. Lista eksploratorów, których pokonał Doba, jest imponująca. Są na niej: Tommy Caldwell, (wspinacz z Kolorado, który w lutym 2014 roku dokonał pierwszego przejścia przez słynny masyw Fitz Roy w argentyńskiej Patagonii); Liz Clark (surferka-badaczka z południowej Kalifornii, która przez ostatnie dziewięć lat mieszkała na małej żaglówce, pokonując trasę 25 tys. mil morskich na Pacyfiku w poszukiwaniu nieznanych miejsc do uprawiania surfingu); Kit DesLauriers (narciarka wysokogórska z Wyoming, która poprowadziła zespół narciarzy i naukowców w Góry Brooksa na Alasce w celu zbadania zmian zachodzących w lodowcach i ustalenia danych wyjściowych dla tego regionu); Will Gadd i Gavin McClurg (na paralotniach przelecieli nad pasmem Canadian Rockies i tym samym ustanowili rekord na najdłuższy taki lot w historii paralotniarstwa); Ben Knight, Travis Rummel i Matt Stoecker (zespół filmowców, których dokument "DamNation" nagłośnił problem likwidacji tam i ich wpływu na środowisko); Lewis Pugh (pływak długodystansowy, który w 2014 roku przepłynął siedem mórz: Śródziemne, Adriatyk, Egejskie, Czarne, Czerwone, Arabskie i Północne); Wasfia Nazreen (działaczka na rzecz pomocy humanitarnej, której misją jest zostanie pierwszą kobietą z Bangladeszu z Koroną Ziemi); Ueli Steck (wytyczył nową trasę wspinaczki, solo i w rekordowym czasie, na południową ścianę Annapurny w Himalajach); Erik Weihenmayer i Lonnie Bedwell (niewidomi kajakarze, którzy przepłynęli rzekę Kolorado, pokonując odległość ok. 365 km, przez Wielki Kanion). "National Geographic" organizuje konkurs na Podróżnika Roku od 10 lat. Rok temu wygrał kataloński lekkoatleta górski Kilian Jornet, którego uhonorowano w uznaniu za stworzenie nowej dyscypliny sportowej łączącej biegi przełajowe z alpinizmem i pobicie wielu rekordów prędkości. O Aleksandrze Dobie po raz pierwszy usłyszałem kilka lat temu, gdy internet obiegła wiadomość, że pewien sześćdziesięciokilkuletni pan z Polski po raz drugi samotnie pokonuje kajakiem Atlantyk. W ostatnim czasie dokonał tego ponownie, w dodatku znacznie trudniejszym, północnym szlakiem. Miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z tym wybitnym podróżnikiem, które promowało nadchodzący film Happy Olo – pogodna ballada o Olku Dobie. 8109 kilometrów, 2640 godzin spędzonych na oceanie, 550 wypitych kaw i 11 zrzuconych kilogramów – to kilka najciekawszych statystyk podsumowujących wyprawę zakończoną 3 września 2017 roku. Trasa trzeciej transatlantyckiej przeprawy prowadziła z Barnegat Light w amerykańskim stanie New Jersey do portu La Conquent we Francji i stanowiła powtórkę nieudanego, ubiegłorocznego rejsu, który zakończył się przedwcześnie ze względu na problemy techniczne. Tym razem również nie obyło się bez trudności, z których największymi były liczne sztormy napotkane na oceanie, wiatr utrudniający dostanie się na upragniony prąd morski Golfsztrom, a także uszkodzony ster siedmiometrowego kajaku, którego naprawa była możliwa tylko dzięki pomocy przepływającego nieopodal statku. Jednak pomimo przeciwności losu wyprawę udało się dokończyć, a Aleksander Doba zgodnie z planem na kilka dni przed swoimi 71. urodzinami stanął na suchym lądzie kontynentalej Europy. Chociaż trzecia wyprawa od początku określana była jako znacznie trudniejsza od poprzednich, to warto w tym miejscu przypomnieć także te wcześniejsze. W pierwszym przypadku trasa prowadziła z położonego w zachodniej Afryce Senegalu do Acarau w Brazylii (5350 kilometrów, 99 dni), w drugim – z Lizbony na Florydę (12 427 kilometrów, 167 dni). Osiągnięcia te pozwoliły przybliżyć postać popularnego “Ola” szerszej publiczności, a także zdobyć tytuł Podróżnika Roku 2015 amerykańskiego magazynu National Geographic. Dziś jego poczynania śledzą w internecie dziesiątki tysięcy ludzi, co było dla mnie bardzo widoczne, gdy obserwowałem postępy najnowszej wyprawy na Facebooku. Regularne aktualizacje statusu podróży, a także zdjęcia i mapy publikowane przez zespół „Olka” pozwalały dokładniej zrozumieć skalę tego przedsięwzięcia. Fakt ten zwraca uwagę na często pomijany aspekt podróżniczej działalności Doby, czyli niezwykle solidne i długotrwałe przygotowania jego wypraw, w które zaangażowany jest sztab ludzi i bez których końcowy sukces nie byłby możliwy. Każdorazowe wyruszenie na otwarty ocean wymaga bowiem setek porcji specjalnie przygotowanego jedzenia, precyzyjnych danych nawigacyjnych i meteorologicznych, a także szeregu instrumentów i urządzeń pozwalających na przetrwanie samotnego, kilkumiesięcznego rejsu. Sukces trzeciej i ostatniej transatlantyckiej wyprawy Doby stanowił idealne tło dla produkowanego od kilku lat filmu ukazującego jego doświadczenia. Fabularyzowany dokument „Happy Olo – pogodna ballada o Olku Dobie” zadebiutuje w wybranych kinach już 29 września 2017 roku i jak zapowiadają jego twórcy – zobrazuje niesamowitą historię, która zainspiruje widzów w każdym wieku. Zdjęcia z wyprawy: Joanna Konefał-Pycior, Robert Krawczyk Kategorie: podróżeśmierćAfrykaPolskawspinaczkaKilimandżarogóryŹródło: Facebook (Aleksander Doba) 22 lutego zmarł Aleksander Doba. Rodzina słynnego podróżnika, poinformowała o tym za pośrednictwem dedykowanej mu strony na Facebooku. Słynny Polak, który trzykrotnie przepłynął ocean Atlantycki, wyłącznie dzięki sile własnych mieśni, stracił życie podczas zdobywania afrykańskiego szczytu Kilimandżaro. Dorobek 74 letniego Aleksandra Doby, znanego także jako "turysta roku 2015" magazynu Discovery, może z łatwością zawstydzić nie jednego sportowca. Jego największym wyczynem było samotne przepłynięcie kajakiem Oceanu Atlantyckiego z jednego kontynentu na drugi, korzystając tylko z siły mięśni. Dokonał on tego trzykrotnie, przy czym po raz pierwszy w 2010 roku, a po raz ostatni w połowie 2017 roku, gdy miał 71 lat. Kajak „Olo”, na którym Aleksander Doba przepłynął Atlantyk Wielokrotnie przepłynął on również całe morze Bałtyckie, jezioro Bajkał oraz podjął się przepłynięcia Amazonki. W 2000 roku w ciągu 101 dni, przebył samotnie blisko 5369 kilometrów z Polic do Narwiku, podczas wyprawy "Kajakiem za Koło Podbiegunowe Północne z Polic do Narwiku". Był to człowiek, który żył pełną piersią i zgodnie ze słowami swoich fanów "zarażał entuzjazmem" gdziekolwiek się znalazł. Informacja o śmierci polskiego podróżnika, przychodzi zaledwie 8 dni po jego ostatnim wpisie, na stronie facebooka gdzie informował o dotarciu do Afryki. Póki co, nie podano szczegółów dotyczących okoliczności jego śmierci. Pewnym jest natomiast to, że Polska straciła właśnie kolejnego wielkiego człowieka. Komentarze pojawiające się pod postem, który informował o jego śmierci, dowodzą najlepiej iż Doba, był szczerym, otwartym i najzwyczajniej w świecie dobrym człowiekiem, którego będzie brakować bardzo wielu ludziom. Ocena: 3561 odsłon Aleksander Doba, 65-letni kajakarz z Polic, jako pierwszy Polak przepłynął samotnie kajakiem Atlantyk. W środę, po 99 dniach żeglugi, dopłynął do Brazylii - poinformował współorganizator wyprawy Jerzy Arsoba. Doba jest czwartym kajakarzem na świecie, któremu udało się pokonać Atlantyk. Dobił kajakiem do brzegu w miejscowości Acaran niedaleko miasta Fortaleze. Na kajakarza oczekiwali ambasador Polski w Brazylii Jacek Junosza-Kisielewski i przedstawiciele tamtejszej Polonii. Aleksander Doba wypłynął w samotny rejs 26 października 2010 r. z Dakaru w Senegalu. Przepłynął ponad 5,5 tys. km. Dziennie pokonywał od 50 do 80 km. - Doba jest szczęśliwy i bardzo, bardzo zmęczony - powiedział Arsoba, który uczestniczył w powitaniu kajakarza. Jak wyjaśnił, Doba przez ostatnie dni wyprawy spał po dwie godziny na dobę. Cały czas wiosłował, a po cztery godziny dziennie obsługiwał ręczną odsalarkę, która dostarczała mu wody do picia. Żywił się jedzeniem liofilizowanym, czyli odwodnionym. Jego kajak z zapasami ważył ponad pół tony. Arsoba powiedział, że w czasie rejsu bardzo tęsknił za domowym jedzeniem. - Zabrał ze sobą kilka słoiczków z domowymi konfiturami swojej żony, które jadł tylko w wyjątkowych sytuacjach, by w ten sposób je uczcić - wyjaśnił. Kajakarz w czasie wyprawy nie miał szczególnych problemów ze zdrowiem. Najbardziej dokuczały mu problemy ze skórą - wysypka od słońca i słonej wody. Ma bardzo zniszczone ręce. Doba płynął na specjalnie dla niego zaprojektowanym, niezatapialnym, 7-metrowym kajaku poruszanym jedynie siłą rąk, bez żagla. Kontaktował się jedynie przez telefon satelitarny. Przetrwał na oceanie 5-tygodniowy sztorm, gdy siła wiatru dochodziła do 9 stopni w skali Beauforta i były 7-metrowe fale. Aleksander Doba to najbardziej doświadczony polski kajakarz. Po rzekach, morzach i oceanach kajakiem przepłynął ponad 70 tys. km opłynął samotnie Bałtyk, przepłynął z Polic do Narwiku, a w 2009 r. opłynął jezioro Bajkał. Doba zapowiedział, że po odpoczynku w Brazylii, chce kajakiem pokonać jeszcze 6 tys. km, płynąc wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej i Północnej do Waszyngtonu. zew, PAP

polak na kajaku przez atlantyk