Buty piłkarskie na nawierzchnię typu turf. Dziewczęce produkty piłkarskie. Koszulki, ubrania i akcesoria FC Barcelona. Nowe buty piłkarskie. Ubrania piłkarskie. Personalizuj korki piłkarskie. Piłki do piłki nożnej. Stworzone z myślą o szybkości i precyzji. Przeglądaj damskie buty do piłki nożnej na Nike.com. piłka nożna 22.11.2023, 10:44 którzy padli ofiarą stadionowych bandytów. Do akcji wkroczyła brazylijska policja z drewnianymi pałkami. podobnie jak dla Tomasza Lisa Tu nie ma dobrych szeryfów i złych bandytów. Na wojnie wszyscy są źli. Wszyscy, którzy sięgają po broń, strzelają i zabijają. To nie jest też wojna o Palestynę czy Izrael. To zderzenie niby bardziej cywilizowanej demokracji o europejskim kodzie kulturowym z obcą dla nas rzeczywistością arabską o muzułmańskim kodzie kulturowym. Budzik elektroniczny Piłka nożna dzieci sypialnia. od Super Sprzedawcy. Stan. Nowy. 25, 02 zł. kup 10 zł taniej. 64,02 zł z dostawą. dostawa za 13 – 16 dni. dodaj do koszyka. Obóz Piłki Nożnej Kołobrzeg wiek 7-18 lat (A1-225) 2,499.00 zł 2,099.00 zł. Wybierz opcję. Zniżka dla Rodzeństwa. Piłka Nożna Obozy. Wakacyjne obozy piłkarskie dla dzieci i młodzieży. Podczas obozów doszkolisz swoje piłkarskie umiejętności. Kibic Newcastle United trzykrotnie dźgnięty nożem. Niestety, po południu angielskie media doniosły o znacznie mniej radosnym zajściu z udziałem fanów "Srok". Jak przekazało m.in. Sky Sports, 58-letni kibic Newcastle został w poniedziałek w nocy zaatakowany przez grupę uzbrojonych bandytów, którzy trzykrotnie dźgnęli go od tyłu FKhsC. 3 marca 2014, 09:29 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę PAP / Bartłomiej Zborowski Niedzielny mecz 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok został przerwany przez Biuro Bezpieczeństwa Warszawy. Powodem takiej decyzji były bójki chuliganów obydwu zespołów, którzy starli się na sektorze fanów drużyny gości. Na trybuny wkroczyła policja, a po gwizdku sędziego kończącym pierwszą została podjęta decyzja o przerwaniu spotkania. Spiker poinformował o zakończeniu spotkania i wezwał kibiców do opuszczenia stadionu. W momencie przerwania meczu Legia remisowała po 45 minutach z Jagiellonią 0:0. Zobacz więcej Przejdź do strony głównej Noc z niedzieli na poniedziałek na Łazienkowskiej 3 była bardzo gorąca. W przerwie meczu z Jagiellonią spiker poinformował publiczność, że w związku z bijatyką na trybunach biuro bezpieczeństwa miasta zdecydowało, że druga połowa się nie odbędzie. Wszyscy mieli jak najszybciej opuścić stadion, właściciele klubu zostali jednak w swoich lożach i ułożyli plan na sytuację kryzysową. Bogusław Leśnodorski powiedział wczoraj, że niedziela była najgorszym dniem jego prezesury. Mówił to jednak nie pierwszy raz – kiedy kibice Legii bili się w Rzymie przy okazji meczu z Lazio, także nie było mu do śmiechu. – Jesteśmy gotowi na poniesienie wszystkich konsekwencji, także tych finansowych. Niestety, jednym meczem cofnęliśmy się w rozwoju klubu o dobrych kilka lat. Największe straty dotyczą naszego wizerunku – mówił Leśnodorski. Nie było układu Prezes wyszedł przed szereg – posypywał głowę popiołem dwa dni przed środą. Wojewody Jacka Kozłowskiego, który wielokrotnie straszył zamknięciem stadionu, do tej pory nie chciał słuchać. Wczoraj zapowiedział współpracę i z Kozłowskim, i z policją. Legia nie czeka na kary, chce rozmawiać już i teraz, żeby samemu zaproponować inne rozwiązania. Popiół na głowie prezesa znalazł się trochę na siłę. Leśnodorski zrozumiał, że stracił wszystkie argumenty do bronienia kibiców. Przyznawał się do winy, ale nie do końca, kamuflując swój udział w tym, że poszedł na zbyt duże ustępstwa i swoją polityką wobec trybun spowodował wydarzenia z niedzieli. Prezes zapewnił, że nigdy nie poszedł na układ z fanatykami Legii, a tylko rozmawiał z przedstawicielami wszystkich środowisk kibicowskich. Nikt jednak nie dopytywał o to, kto latał na mecze wyjazdowe razem z drużyną, kto tatuował ramię prezesa i dlaczego Leśnodorski nie ma pojęcia, jak na stadion wniesiono race. Powinien mieć, bo wnoszone są na każde spotkanie. Jeśli kibice słyszą, że prezesowi race się podobają, czują przyzwolenie na to, by je odpalać. W niedzielę sprawdzili, na jak wiele więcej mogą sobie pozwolić. Układ przyjacielski na linii władze klubu–trybuny, nie miał prawa się sprawdzić. Tutaj musi być wiadomo, kto trzyma władzę, dzieci muszą wiedzieć, gdzie leży granica, na której przekroczenie dorośli nigdy nie pozwolą. – To, co wydarzyło się w trakcie niedzielnego spotkania na Łazienkowskiej, nigdy nie powinno mieć miejsca. Jestem przekonany, że wszyscy winni poniosą konsekwencje. Już zostało wydanych kilkanaście zakazów stadionowych, a ich liczba może wzrosnąć nawet do 50. Będą one maksymalnie długie, a moim zdaniem powinny być nawet dożywotnie, ale na razie prawo na to nie pozwala – mówił Leśnodorski. Czekając na kary Prezes Legii uhonorowany został przez tygodnik „Piłka Nożna" tytułem Człowieka Roku 2013 w polskiej piłce. Wciąż dla naszej ligi zrobił więcej dobrego niż złego, tyle że w pewnych sprawach słuchał złych doradców. Wczoraj usłyszał pytanie, czy poda się do dymisji. Na razie nie planuje. W konferencji uczestniczył także właściciel 80 procent akcji klubu Dariusz Mioduski. – Liczę, że wypracujemy wspólne stanowisko, chcemy wprowadzać zmiany. Jednocześnie nie godzę się na odpowiedzialność zbiorową. Zamykanie stadionów i karanie wszystkich kibiców to nie jest dobra droga. Wykorzystajmy te instrumenty, które mamy, by ukarać chuliganów – mówił. Co może spotkać Legię w najbliższych dniach? Policja wystąpi o zamknięcie stadionu do końca rundy wiosennej oraz złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez organizatora. W ocenie ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza całą winę za zajścia podczas meczu ponosi jego organizator, czyli Legia, który zbyt późno wystąpił z wnioskiem o wprowadzenie sił policyjnych na teren stadionu oraz popełnił „rażące zaniedbania przy zabezpieczeniu widowiska". Pojawiły się także informacje o kilku milionach złotych kary dla Legii, a także o możliwości wysłania wniosku do UEFA o wykluczenie klubu z rozgrywek międzynarodowych. Nie wiadomo też, jaka będzie decyzja w sprawie przerwanego meczu z Jagiellonią. Legia może zostać ukarana walkowerem, druga połowa spotkania może jednak także odbyć się w innym terminie. Z pracą w Legii pożegna się zapewne Dariusz Derewicz, dyrektor do spraw bezpieczeństwa. Najprawdopodobniej zwolniony zostanie Wojciech Hadaj, który uważa się za spikera. Szef rządu wziął w czwartek udział w pikniku poświęconym zwiększeniu bezpieczeństwa na polskich drogach w ramach kampanii "Dobry Kierowca". Podkreślał, że samochód nie może być śmiercionośną bronią w rękach skrajnie nieodpowiedzialnych ludzi, a czasami nawet "jeśli pod wpływem alkoholu, to bandytów za kierownicą". - Musimy zdecydowanie temu przeciwdziałać i zgodnie z naszą zapowiedzią z mojego expose zobowiązałem rząd do bardzo zdecydowanych działań w tym zakresie. Zmieniamy w związku z tym niezmieniane od bardzo dawno zasady związane z mandatami, grzywnami, a w przypadku jazdy po pijanemu, pod wpływem alkoholu, będzie także możliwość skonfiskowania samochodu; będą bardzo wysokie kary - mówił premier. Wyraził przekonanie, że podwyższenie kar doprowadzi wreszcie do ostrożniejszej, spokojniejszej jazdy. - Wyjście dziecka do szkoły, czy rodziny na spacer nie może oznaczać ryzykowania życia - podkreślił. [polecam: Morawiecki wskazywał ponadto, że w minionym roku ponad 1,5 tys. razy zatrzymywano kierowców prowadzących pod wpływem alkoholu, którzy spowodowali jakiegoś rodzaju kolizję czy wypadek. - Każdy z nich mógł być wypadkiem śmiertelnym, każdy z nich jest igraniem z ogniem - to mało powiedziane, jest po prostu potencjalną zbrodnią - stwierdził premier. - Dość tego typu zachowań. Nie będzie żadnej pobłażliwości dla bandytów jadących pod wpływem alkoholu. Kary zostaną tutaj znacząco podniesione - zapewnił. Szef rządu, który w czwartek wziął udział w pikniku poświęconym zwiększeniu bezpieczeństwa na polskich drogach w ramach kampanii "Dobry Kierowca", mówił, że zmiany prawa drogowego były przygotowywane od 8-9 miesięcy. - Dzisiaj te zmiany są gotowe, skonsultowane z wieloma podmiotami, organizacjami pozarządowymi. Uwzględniliśmy postulaty ruchów miejskich - dodał Morawiecki. - W miastach, miasteczkach i na polskich wioskach musi być bezpieczniej - oświadczył premier, wskazując, że Polska ma jeden z najwyższych współczynników śmiertelności na drogach w całej UE. Morawiecki podkreślił, że zmiany w prawie drogowym doprowadzą do poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym: bezpieczeństwa pieszych, rowerzystów oraz kierowców. - Dość pobłażania dla bandytów za kierownicą, dość takich zachowań. Policja będzie działała na 150 proc. i będzie zdecydowania karała w sytuacjach łamania zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego, żeby Polska była bezpieczniejsza" - oświadczył. Kompleksowe zmiany dotyczące prawa drogowego mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z niebezpiecznymi kierowcami. Modyfikacji ma ulec system punktów karnych. Będą one kasowane dopiero po upływie 2 lat. Za naruszenie przepisów ruchu drogowego kierowca będzie mógł dostać nawet 15 punktów karnych (obecnie maksymalna liczba punktów za niektóre wykroczenia to 10). Zniesione zostaną też szkolenia, po odbyciu których liczba punktów kierowcy ulega zmniejszeniu. Nową propozycją jest także obligatoryjny przepadek pojazdu, gdy kierowca w stanie nietrzeźwości spowoduje co najmniej niebezpieczeństwo sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Sąd będzie mógł orzec przepadek pojazdu nawet w sytuacji, gdy nie jest on własnością sprawcy, a właściciel lub inna osoba uprawniona przewidywała albo mogła przewidzieć, że udostępniając sprawcy pojazd może umożliwić popełnienie przestępstwa. Takie same zasady będą obowiązywały w stosunku do osób kierujących pod wpływem środka odurzającego. Źródło: PAP, Czy ludzi, którzy bili się podczas meczu Legia – Jagiellonia można jeszcze wychować na normalnych kibiców? Zbigniew Boniek: Nie widzę takiej możliwości. Nazywajmy ich po imieniu: to są bandyci, dla których nie ma miejsca na stadionie pod żadnym pozorem. Na początku pana rządów w PZPN federacja wprowadziła uchwałę o darowaniu kar zakazu wyjazdów zorganizowanych grup fanów na mecze piłkarskie i kar rozgrywania meczów bez udziału publiczności. Teraz widać, że nie miało to większego sensu. Wtedy to był ważny gest. Wyciągnęliśmy rękę na zgodę, chcieliśmy pokazać, że nie mamy uprzedzeń z przeszłości i proponujemy nowe otwarcie. Ale my przecież teraz mówimy o łamaniu prawa przez bandytów. Ich bandyckie działanie wpływa na ocenę całości, lecz przecież to jest margines. Z bandytami PZPN na pewno nie będzie negocjował, bo po prostu trzeba ich usunąć ze stadionów. Jak? To zadanie dla polskiego rządu, policji, klubów i PZPN. Musimy usiąść i precyzyjnie ustalić plan działania, którego wszystkie strony będą się ściśle trzymać. Takie deklaracje są składane po każdej wielkiej awanturze na stadionie. Kolejny sygnał nie jest już potrzebny. Bandytyzm i chuligaństwo nie są wynalazkiem piłki nożnej. Bandyci zawłaszczają sobie publiczną przestrzeń, wydaje im się, że mogą więcej, niż normalny obywatel. Doskonale widzieliśmy to na stadionie przy Łazienkowskiej. Kibolski bandytyzm dotyczy przede wszystkim Legii? Nie tylko. Grupy bandyckie rządzą w większości polskich klubów. Oczywiście nie dosłownie, ale dlatego jest to jeszcze groźniejsze. Bandyci chcą być traktowani na uprzywilejowanych warunkach, żądają pieniędzy na oprawy, preferencyjnych cen biletów. Gdy ktoś idzie do kina czy na koncert, nie musi się zastanawiać, koło kogo będzie siedział, tylko kupuje wygodne dla siebie miejsce. Nie oczekuje też, że ktoś z każdego biletu odda mu złotówkę, bo czuje się ważniejszym uczestnikiem imprezy. W piłce prezesi stają się niewolnikami chorych układów. Kiedyś mogłem zostać właścicielem polskiego klubu, była konkretna oferta. Nie zgodziłem się z uwagi właśnie na te absurdalne zależności. Na stadionach powinna być policja? Oczywiście. Jeżeli przychodzę na mecz i widzę, że na trybunach są chętni do rozrabiania chuligani, to instynktownie rozglądam się, gdzie jest policja. Dla poczucia bezpieczeństwa potrzebuję takiej przeciwwagi. Muszę mieć pewność, że w razie jakiekolwiek zagrożenia nastąpi skuteczna interwencja. Stewardzi nie wystarczą. Stadionowi bandyci zazwyczaj twierdzą, że to policja ich prowokuje do agresywnych reakcji. Wiem, wiem, bandyci chcą dbać o bezpieczeństwo na stadionach. Czy można sobie wyobrazić większy absurd? Ten sojusz stadionowych bandytów przeciwko policji jest groźny. Bandyci identyfikujący się z różnymi klubami w interesujących ich kwestiach umieją się świetnie dogadać. Na mecz Cracovia – Zawisza przyjechali chuligani z Bydgoszczy, mimo że ich klub nie wnioskował o bilety, bo jasne było, że pojadą tam tylko po to, by kontynuować wojenkę z właścicielem Zawiszy. Cracovia jednak i tak przekazała wejściówki stowarzyszeniu kibiców i potem już Zawisza nie miał kontroli, w czyje ręce one trafiają. W idealnym świecie, człowiek zameldowany w Bydgoszczy, Warszawie czy Poznaniu powinien mieć prawo swobodnego zakupu biletu na mecz w dowolnym miejscu kraju, no ale z tej zasady musimy wyłączyć bandytów. Im trzeba wbić do głowy, że nie ma dla nich miejsca na stadionach. To nauczka dla prezesa Legii, który ma protekcjonalne relacje nawet z najbardziej radykalnym odłamem fanów jego klubu? Prezes Legii musi sam wyciągnąć wnioski. W tym konkretnym przypadku Legię zgubiło cwaniactwo. Po przypadkach łamania prawa w meczu z Koroną Komisja Ligi wykonała ruch uprzedzający, zanim mógł zareagować wojewoda mazowiecki, i zamknęła „Żyletę”. Ale okazało się, że ci ludzie, którzy tam zasiadali, przenieśli się na miejsca w innych sektorach. To na czym polegała ta sankcja za Koronę? Na zamknięciu krzesełek? Przecież ludzie z „Żylety” nie powinni mieć prawa wejść na mecz z Jagiellonią. I gdyby nie weszli, w niedzielę nie oglądalibyśmy tych gorszących scen. Oczywiście chuligani związani z Jagiellonią też są winni. Oni już wcześniej na wyjazdach pokazywali, że potrafią prowokować miejscowych chuliganów. Nie chcę jednak tego roztrząsać. Czekam na decyzje Komisji Ligi Ekstraklasy SA. PZPN też na pewno zareaguje. Jakie powinny być kary? Nie będę wyręczał organów dyscyplinarnych. Nie mam natomiast wątpliwości, że kary w pierwszej kolejności powinny być sprawiedliwe, a nie surowe. Czyli dotkliwe dla bandytów nie dla normalnych kibiców. PRZEGLĄD SPORTOWY: Był pan w tygodniu razem z prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem w Austrii w sprawach organizacji mistrzostw Europy. Czy współpraca z aktualnym wciąż szefem PZPN to przyjemność, czy tylko obowiązek? MIROSŁAW DRZEWIECKI: Jednak obowiązek, bo nie ma wątpliwości, że ekipa, która rządzi w PZPN ponosi odpowiedzialność za sytuację w polskim futbolu. To nie jest ta ekipa, która powinna rządzić dalej. Czekamy na 14 września i na zmiany. PS: Znów doszło jednak do skandalu. PZPN nie potrafił odpowiednio zorganizować finałowego meczu o Puchar Polski. Sprzedawano bilety osobom z zakazem stadionowym i była zadyma. Jako minister sprawuje pan nadzór nad związkami, jakie więc będą sankcje? PZPN ma swoje przepisy. Jeśli podejmie decyzje, które będą naruszały prawo, to ja wtedy w trybie nadzoru będę reagował. Ale musi być podstawa, nie mogę wróżyć z fusów. Co do kwestii sprzedaży biletów - to się bierze z niedoskonałości narzędzi, jakie daje ustawa. Zakaz stadionowy to martwy punkt, nie ma jak tego wyegzekwować. W MSWiA jest przygotowywana nowa ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych, lepsza, która zmieni filozofię tego wszystkiego. (...) PS: PZPN karze kluby za ekscesy na stadionach. Czy teraz związek powinien siebie ukarać? Na pewno nie może ukarać Legii, to jest oczywiste. Natomiast prawda jest też taka, że firma ochroniarska, która była na stadionie w Bełchatowie, dopuściła do sytuacji, że wniesiono race. I te race były zarzewiem tego wszystkiego. Takiej firmie na pewno bym nie zapłacił, bo to jest fikcja, że oni coś chronią. PS: Powiększa się bałagan w polskiej lidze w związku z karami degradacji. Co pan o tym sądzi? Kluby muszą ponosić odpowiedzialność za korupcję, ale sytuacja, jaka powstała w polskiej lidze, jest zawiła. Boję się, że Widzew, Jagiellonia, Korona i ktoś tam jeszcze zostanie zdegradowany, a kilka tygodni później kluby, które na tym skorzystały, staną pod takim samym zarzutem. Czyli zgniłkę zamienimy na zgniłkę. Wszędzie musi być troska, aby nie wylać dziecka z kąpielą, żeby nie zabić pierwszej i drugiej ligi. Data utworzenia: 17 maja 2008 05:05, aktualizacja: 17 maja 2008 05:06

piłka nożna dla bandytów